Kurczak w sosie z suszonych pomidorów

Kremowy, aromatyczny sos na bazie suszonych pomidorów uzależni Was od siebie! Jako dodatek polecam ryż jaśminowy, kopytka lub gnocchi.



Potrzebujemy dla 3 osób:


  • 3 piersi z kurczaka 
  • 1/2 słoika pomidorów suszonych
  • 1 garść kaparów
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 garść startego parmezanu
  • 2 fileciki anchois
  • 5/6 pomidorków koktajlowych
  • 1 łyżeczka suszonej słodkiej papryki
  • 1 szklanka śmietanki kremówki
  • 1 kieliszek białego wina
  • 1 łyżka stołowa octu winnego
  • sól, pieprz, oregano, dymka (zielona część)




Filety z kurczaka rozbijamy, ale niezbyt cienko, przyprawiamy solą, pieprzem, papryką i oregano. Odstawiamy do lodówki na 1-2 godziny. Pomidory suszone, kapary, anchois szatkujemy bardzo drobno, czosnek ścieramy na drobnej tarce. Wszystkie składniki mieszamy, dodajemy starty parmezan, oliwę, ocet winny, sól i pieprz. Odstawiamy na 1 godzinę do przegryzienia. Piersi z kurczaka obsmażamy na oliwie po minucie z każdej strony i zdejmujemy z patelni. Na tej samej oliwie podsmażamy pastę z suszonych pomidorów, po chwili dodajemy pomidorki i białe wino. Dokładamy piersi i śmietanę, dusimy wszystko razem około 10 minut pod przykryciem. Podajemy z ryżem, kopytkami lub gnocchi. Smak.







Gulasz z czerwonej soczewicy

Gulasz z czerwonej soczewicy to kolejne danie jednogarnkowe, które robi się ekspresowym tempie. Jeśli jesteście zaganiani i nie macie czasu na wielkie gotowanie zaopatrzcie swoją spiżarnię w soczewicę a dodatki same znajdą się w lodówce. Moja wersja jest z papryką, kabaczkiem i piersią z kurczaka. Smak!


Potrzebujemy dla 4 - 6 osób


  • 4 garście soczewicy
  • 1 papryka
  • 2 kabaczki
  • 1 puszka pomidorów w zalewie
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • zielona część dymki
  • papryczki jalapeno
  • jogurt naturalny
  • 1 łyżeczka wędzonej papryki
  • 1 łyżeczka garam masali lub kminu rzymskiego
  • 1 łyżeczka pasty curry (opcjonalnie)
  • 1 litr bulionu drobiowego
  • oliwa


W głębokim garnku lub rondlu podsmażamy na oliwie cebulę, czosnek, pastę curry i przyprawy aż uwolnią aromaty, dodajemy kurczaka, smażymy kolejne 5 minut, następnie dodajemy warzywa, po kilku minutach dodajemy soczewicę i dokładnie mieszamy. Wlewamy pomidory i bulion, zagotowujemy i przykrywamy. Dusimy około 20 minut. Na koniec dosmaczamy wedle uznania. Zupę podajemy posypaną dymką, papryczką jalapeno z kleksem jogurtu naturalnego. Smak!!









Bogracz

Już chyba kiedyś pisałem, że dania jednogarnkowe to moja słabość. Jestem od nich uzależniony i przynajmniej raz w tygodniu muszę sobie coś uważyć jednym garnku. Bogracz to danie z mojego dzieciństwa, pierwszy raz zjadłem go w ośrodku wypoczynkowym nieopodal Siewierza i był właśnie taki  jak ten, którego przepis znajdziecie poniżej z kluseczkami lanymi i ogórkiem kiszonym. Zróbcie bogracz według mojego przepisu a znajomi będą błagać Was na kolanach o niego.


Potrzebujemy dla 8 osób:

  • 1 kg wołowiny na pieczeń
  • 250 gram boczku wędzonego
  • 100 gram wędzonej słoniny
  • 1 butelkę passaty pomidorowej
  • 1 l bulionu drobiowo wołowego
  • 1 cebulę
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 papryki
  • 3 ogórki kiszone
  • 1 łyżeczkę papryki wędzonej
  • 1 łyżeczkę papryki słodkiej
  • sól, pieprz
  • oliwę


Lane ciasto

  • szklanka mąki
  • jedno jajko
  • natka pietruszki
  • sól, pieprz
  • woda



Na mocno rozgrzanej patelni obsmażamy partiami wołowinę pokrojoną w niedużą kostkę. W tym samym czasie w głębokim rondlu podsmażamy boczek, słoninę, cebulkę i czosnek drobno pokrojone. Kiedy cebulka, czosnek, boczek i słonina będą podsmażone dodajemy papryki - wędzoną i słodką, mieszamy aż uwolni się aromat. W tym momencie dodajemy mięso, passatę i bulion. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i przykrywamy. Dusimy do miękkości mięsa czyli około 2 h.  Na około 15 minut przed końcem duszenia dodajemy paprykę i ogórka pokrojone w kostkę. Dobrze jest ogórka przed pokrojeniem obrać ze skórki. Przed samym podaniem robimy kluski lane (ciasto nabieramy małą łyżeczką i wkładamy do wrzątku na 2 minuty) następnie dodajemy je do Bogracza. Najlepiej smakuje ze świeżym dobrym chlebem.




Bari

Południe to nasz  ulubiony region Włoch. Całkowicie odmienny niż północ. Południe jest swojskie, nieprzewidywalne, ma charakter. Jeśli oglądaliście włoski serial Gomorra to wiecie o czym piszę. Mieszkańcy południa są bardzo otwarci na turystów, wynika to prawdopodobnie z tego, że jest to region dużo biedniejszy od zurbanizowanej północy, bazujący przede wszystkim na turystyce. Miastem, które odwiedziliśmy  jest Bari, położone nad Adriatykiem w regionie Apulia.

Podróż

Najlepszym sposobem aby dostać się do Bari jest przelot samolotem linii Wizzair z Katowic lub Warszawy. Bilety są stosunkowo tanie, a okazje na zakup tanich biletów zdarzają się bardzo często, szczególnie poza sezonem. Nasz bilet kosztował 500 PLN dla dwóch osób (w październiku) w dwie strony z bagażem podręcznym. Lotnisko w Bari jest bardzo dobrze skomunikowane z centrum, można tam się dostać pociągiem, czas przejazdu to około 15 - 20 minut - koszt biletu 5 EU , lub autobusem komunikacji miejskiej za 1 EU, czas przejazdu 40-50 minut (typowo krajoznawcza podróż) lub Taxi. W obydwu przypadkach po dotarciu wysiadamy na Bari Centrale Train Station. Wynajmu samochodu nie polecam, jazda po Bari to nie lada wyczyn, przepisy ruchu drogowego nie istnieją, światła nie mają znaczenia, parkowanie graniczy z cudem, klakson to podstawowa forma komunikacji lokalnych kierowców, a przecież przylecieliśmy się tu zrelaksować i odpocząć.

Noclegi

Bari oferuje szeroki wachlarz noclegów zaczynających się od 20-25 EU za noc. Nasz apartament znajdował się w centrum przy głównej ulicy handlowej najeżonej kawiarniami, lodziarniami, butikami (raj dla kobiet) 5 minut pieszo od dworca i 20 minut pieszo do starego miasta, proporcje prawie idealne. Oczywiście można na "bogato" zarezerwować apartament na starym mieście, ale tu już cena wzrasta znacznie.  Najtaniej jest w dzielnicy Palese ale to daleko od centrum.   

Zwiedzanie Bari

Miasto jest wyraźnie podzielone na dwie części. Stare miasto od "nowego" oddziela ulica Corso Vittorio Emanuele. Klimat starego miasta jest niepowtarzalny, wąskie uliczki wciągają i już nie chcą wypuścić. Nie korzystajcie z mapy, zdajcie się na własną orientację i intuicję, pozwólcie się prowadzić tym wąskim uliczkom, a pokażą Wam wszystkie kościoły, kapliczki i inne cudeńka architektury. Usiądźcie w jednej z kawiarenek, zamówcie kieliszek wina, kufel zimnego Nastro Azzurro, posłuchajcie wylewnych rozmów lokalnych mieszkańców, których pełno jest wszędzie. Poczujcie specyficzny zapach suszącego się prania wywieszanego w co drugim oknie pomieszany z zapachami wydobywającymi się z kuchni mieszkań, których drzwi wychodzą prosto na uliczki. Suszący się na stołach makaron orecchiette (małe uszy) to również bardzo częsty widok. Najpopularniejsze zabytki to: Basilica San Nicola, Chieza di San Marco, Cattedrale di Santa Maria Assunta, Castello Normanno Svevo. Wszystkie znajdziecie na starym mieście. Warty odwiedzenia jest również targ rybny, który odbywa się codziennie rano nieopodal Piazza del Ferrarese (najpopularniejszy "ryneczek" w mieście). Trzeba koniecznie posłuchać jak sprzedawcy nawołują i polecają swoje ryby i owoce morza kupującym - to robi wrażenie!! Spróbujcie świeżych ostryg, oczywiście jeśli lubicie. Wieczory również spędzajcie na starym mieście, którego uliczki rozświetlane są przez latarnie, ciepłym, żółtym światłem. Mówię Wam jest klimat!!




















Jedzenie

Bari to jedna wielka knajpa. Wszędzie są restauracje, kawiarnie, lodziarnie. Nic tylko próbować, smakować, zajadać. Podam Wam propozycje miejscówek na śniadanie, kolacje, deser oraz najlepszą pizze jaką do tej pory jedliśmy.

Dzień rozpocznijcie od śniadania w Mastro Ciccio na Corso Vittorio Emanuele. Uwaga, to  sieciówka - ale jaka! Serwują niesamowicie pyszne kanapki na ciepło i zimno. Kanapki robione są z wypiekanego na miejscu pieczywa, wypełnione najlepszej jakości wędlinami, serami i grillowanymi warzywami. Serwują tu również przepyszne focaccie, piadiny, jest także pizza (pizzy nie próbowaliśmy). W promocji dodają do kanapki napój albo małe piwko gratis. Za 3 do 5 EU jesteście najedzeni na kolejne kilka godzin! Mastro Ciccio zapraszamy do Polski!!!







Kolacje można zjeść w jednej z licznych restauracji na Starym Mieście i w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie będzie wtopy. Mieliśmy wielką ochotę zjeść tam,  gdzie żywią się lokalni mieszkańcy więc rozpytałem pracownika naszego apartamentu o takową i dostałem namiary na knajpkę tuż obok naszej kwatery - Osteria Istinti Mercantili na  Via Marcello Celentano 32. Mała, typowa, lokalna knajpka, obsługiwana przez samego właściciela, który niestety porozumiewa się tylko w swoim ojczystym języku. Karta miała dwie strony i była po włosku. Zamówiłem więc antipasti dla dwóch osób, litr  domowego, białego wina w karafce oraz dwa dania główne w postaci makaronów z owocami morza. To była prawdziwa królewska uczta i królewski rachunek. 70 EU na dwie osoby to jak na południe Włoch sporo, ale było warto! Uwaga - po takiej kolacji potrzebna jest drzemka, nie ma szans na jakąkolwiek aktywność fizyczną :)


Tarta z duszoną cykorią i serem. Mozzarella di bufala i miejscowy ser Stracciatella.

Mus z grochu z oliwą i czosnkiem

Karczochy smażone w cieście

Krewetki z pomidorami, cukinią, chili i czosnkiem duszone w winie.

Spaghetti frutti di mare

Orecchiette frutti di mare

Pizza

Najlepszą pizze na świecie do tej pory, jedliśmy również na południu Włoch, w miejscowości Caserta. W Bari zjedliśmy kolejną najlepszą pizze na świecie w Pizzeria Di Cosimo na Largo Albicocca 19. Pizzeria znajduje się na starym mieście. Placki składają się z maksymalnie  2-3 najlepszej jakości składników, ciasto jest mega cienkie, mozzarella  niewiarygodnie  ciągnąca, tego trzeba spróbować samemu, nie da się oddać smaku tej pizzy na piśmie. Ceny od 3 do 7 EU - to śmiesznie tanio. Jednym z powodów dla których wrócimy do Bari jest właśnie ta pizza!





Salami picante, mozzarella, gorgonzola.






Deser

Najlepsze lody zjedliśmy naprzeciwko Castello Normano w Galeteria Gentile. Generalnie lody w Italii to osobny temat na bloga. Są zawsze są pyszne i w nieprzebranej ilości smaków. Tym razem również tak było.



Lokalne przysmaki

Panzerotti - pieróg z ciasta do pizzy nadziewany serem, wędlinami, warzywami w dowolnych kombinacjach, smażony w głębokim oleju. Najlepsze podobno serwują w Cibo na Piazza Mercantile 29. Uwaga, środek pieroga jest gorący jak lawa i utrzymuje taką temperaturę przez cały czas jedzenia. Ja na dzień dobry poparzyłem sobie klasycznie podniebienie. Koszt 2-3 EU za sztukę. Warte spróbowania są też trójkąty z polenty (nie znam oryginalnej nazwy) smażone również na głębokim oleju. Sprzedawane są tylko wieczorami na starym mieście z okien kuchni prywatnych mieszkań. 1 EU za kilka sztuk.



Wycieczki

W Bari spędziliśmy cztery dni z czego jeden cały dzień poświęciliśmy na zwiedzanie miasta, a trzy pozostałe na wycieczki do Matery, Alberobello i Polignano a Mare.

Zaczęliśmy od Polignano a Mare, znajduje się ono najbliżej Bari (15 km). Dojechać tam można tak jak do pozostałych dwóch miejscówek pociągiem z Bari Centrale. Informacja na dworcu działa prężnie więc nie będę wnikał w szczegóły podróży. Polignano a Mare to nadmorski kurort,   warty szczególnie odwiedzin z powodu wspaniałych widoków na klify oraz cudownej plaży znajdującej się w wąwozie . To naprawdę niesamowite miejsce. Warto poszwędać się również po Starym Mieście, które  nie jest duże, ale ma swój klimat. Posiłek najlepiej zjeść w którejś z knajpek z widokiem na morze.














Drugie w kolejce ustawiło się Alberobello oddalone 60 km od Bari. Czas podróży pociągiem to około 1.5 h. Miasteczko słynie z dzielnicy tradycyjnych domków o nazwie Trulli, które są okrągłe i mają stożkowate dachy z kamienia. Zwiedzanie zajmie Wam nieco ponad godzinę. Resztę czasu poświęćcie koniecznie na odwiedzenie jednej z wielu winiarni, które znajdują się w tej dzielnicy. Winiarnie serwują świetne wina, które podają z lokalnymi serami i wędlinami. My trafiliśmy do Trulli a Puglia Wine Bar  na Via Monte Petrica i zostaliśmy tam na przeszło dwie godziny, testując różne rodzaje win, nalewek i prowadząc dyskusję z przemiłym właścicielem. To miejsce zapamiętamy na długo.







Ostatni dzień to Matera, miasto w regionie Basilicata oddalone od Bari 70 km. Miasto wpisane jest na Światową Listę Dziedzictwa Unesco. Historyczna część miasta, dzielnica Sassi obejmuje domostwa drążone w skale na zboczu. Podróż pociągiem to około 2,5 h z przesiadką. Nas przesiadka troszkę zaskoczyła i spędziliśmy 1.5 godziny w oczekiwaniu na kolejny pociąg w miejscowości znajdującej się w połowie drogi do Matery, zjedliśmy tam pyszne śniadanko spałaszowane na kolanie składające się z miejscowej foccaci, sera, salami picanto i prosciutto. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło powiadają. Po dotarciu na miejsce i odnalezieniu historycznej dzielnicy Sassi, szczęki nam opadły do samej ziemi. Widok jaki zobaczyliśmy powalił nas dosłownie na kolana. To miasto miażdży, tutaj na każdym kroku czuć średniowiecze i wydaje Ci się, że zza rogu wyjdzie rycerz w zbroi. Matera to miejsce, które musicie koniecznie zobaczyć, przejść metr po metrze. Jeśli widzieliście film Mela Gibsona "Pasja" to tam był właśnie kręcony. Żadne słowa nie mogą opisać tego co tam zobaczyliśmy, zobaczcie więc zdjęcia.










Reasumując - Bari to zdecydowanie miejsce warte odwiedzin, może nie na dłuższy pobyt i nie koniecznie w sezonie, ale zdecydowanie na 4-5 dni jesienią lub wiosną. Gwarantuję, że zakochacie się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia tak jak my się w  nim zakochaliśmy. Czuliśmy się tam jak u siebie w domu. Wrócimy tam na pewno bo jest jeszcze parę miejsc, które musimy zobaczyć w okolicy. No i musimy zjeść ponownie najlepszą pizze na świecie. Mam nadzieję, ze powyższa  relacja  skutecznie zachęci Was do odwiedzin tego miejsca. Ciau!!!


Humus

Humus dobry na wszystko. A tak poważnie, świetnie sprawdza się na szybką przekąskę, jako pasta do kanapek, chipsów, paluszków, grzanek. Oto moja wersja, a nawet dwie.


Potrzebujemy:

  • 400 g ugotowanej ciecierzycy
  • 3-4 łyżki pasty Tahini (może być domowa)
  • 1 łyżeczka ostrej papryki w proszku
  • 2-3 ząbki czosnku
  • oliwa 
  • sól, pieprz
  • kmin rzymski




Pasta Tahini - Pięć łyżek stołowych sezamu prażymy na patelni, musi lekko zbrązowieć, dodajemy 2-3 łyżki oliwy i ucieramy lub blendujemy na gładką masę.

Humus - Ciecierzycę miksujemy, dodajemy czosnek, pastę tahini, oliwę, sól, pieprz i kmin rzymski. Połowę przekładamy do osobnej miski i dodajemy ostrą paprykę, mieszamy. W ten sposób otrzymujemy 2 pasty, łagodną i pikantną.